poniedziałek, 9 lipca 2012

"Dzień dobry i żegnaj, Ana."


Tego dnia wstałam rano, po cichu, aby nie obudzić moich rodziców i brata, i ubrałam się dość szybko, gdyż za 20 minut miałam autobus na uczelnię. Biegnąc schodami w dół prawie się potknęłam o leżącą na nich piłkę mojego młodszego brata, Mata. Do odjazdu autobusu zostało mi zaledwie 15 minut, z czego droga zawsze zajmuje mi 5 minut, więc zostało mi tylko 10. Wzięłam z kuchni czerwone i soczyste jabłko i wybiegłam szybko z domu, biorąc po drodze klucze leżące na szafce z lustrem w korytarzu przy drzwiach. Biegłam ile sił w nogach, aby zdążyć na ten zakichany autobus, gdy nagle usłyszałam swoje imię.
- Lennie! - krzyknął męski głos za mną.
Odwróciłam się do tyłu i zwolniłam kroku. Zobaczyłam mojego starego przyjaciela sprzed kilkunastu lat. Od razu uśmiechnęłam się szeroko i podbiegając do siebie, przytuliliśmy się mocno na przywitanie.
- Cześć Damon! Kopę lat! - krzyknęłam uradowana naszym spotkaniem.
- Witaj, piękna. - uśmiechnął się słodko Damon. - Co tam u Ciebie? Jak żyjesz? Dawno się nie widzieliśmy.
Szliśmy razem w stronę przystanku, uśmiechając się do siebie i rozmawiając o wszystkim i o niczym.
- Ach, wiele się działo przez ten rok naszego niewidzenia się. - odpowiedziałam, patrząc raz przed siebie raz na Damona.
- No widzę właśnie, strasznie schudłaś. Czy ty się odchudzasz, Len? - zaniepokoił się D.
- Nie, no coś ty. Przecież mnie znasz. Nie dla mnie takie metody. - skłamałam, uśmiechając się.
- No coś mi się nie wydaje...
- Ej, cicho. Nie mówmy o mnie tylko o tym, co ty tu robisz? Skąd się tu wziąłeś w ogóle? - przerwałam mu w pół zdania.
Damon zdał akurat wszystkie egzaminy i przyjechał odwiedzić 'stare śmieci'. Damon studiował fotografię w innym mieście, w Nowym Jorku. Od zawsze chciał zostać fotografem, a ja zawsze mu w tym kibicowałam, gdyż to było jego wielką pasją i hobby odkąd tylko się poznaliśmy, a znamy się już od maleńkości, gdyż mieszkaliśmy po sąsiedzku. W Houston, gdzie razem dorastaliśmy, ja studiuję psychologię. Na psychologii nie jest łatwo, ale lubię ten kierunek i sprawia mi on wiele radości i przyjemności, dlatego też idzie mi bardzo dobrze. Robię to, co kocham, tak samo jak Damon.
Doszliśmy razem na przystanek w ostatniej minucie. Wsiedliśmy do autobusu i pojechaliśmy razem na uczelnię. Moje zajęcia trwały dziś wyjątkowo krótko z racji tego, iż to ostatnie dni już i za 2 dni mamy egzaminy końcowe. O 13 byłam już wolna, a Damon czekał na mnie, na parkingu swoim cudownym motocyklem, którego zachował do dziś z czasów liceum. Wsiedliśmy na motor i pojechaliśmy na przejażdżkę. Jeździliśmy dobre 2 godziny, oglądając nasze 'stare śmieci'. Zatrzymaliśmy się w parku, w którym napiliśmy się po piwie i zjedliśmy chipsy o smaku zielonej cebulki, gdyż to były nasze ulubione, i opowiedziałam D. wszystko co działo się przez ten rok co go nie było w Houston. Był bardzo zaskoczony, gdy powiedziałam mu, że rozstałam się z Mitchelem, ale też jakby ucieszony tym faktem, co zdziwiło mnie, bo od zawsze twierdził, że jesteśmy dla siebie stworzeni. Rozstanie z M. zapoczątkowało, a tak naprawdę pogłębiło moją obsesję, która jest nie do zniesienia. Opowiedziałam wszystko o niej D., a on bardzo zaniepokoił się tym faktem. Zaczął ze mną rozmawiać już nie tak jak zawsze, ale jak prawdziwy psycholog, który zna się na zaburzeniach odżywiania.
- Rozkwaszę mordę temu chłystkowi za to co ci zrobił i za to, że teraz masz takie problemy. - zezłościł się D.
- Spokojnie, dam radę. Zawsze dawałam przecież. - objęłam dłonią twarz Damona i cmoknęłam go w czubek nosa, uśmiechając się.
- Len, nie możesz tak żyć. - powiedział stanowczo i bez uśmiechu D. - Ty jesteś chora, rozumiesz? Musisz iść na terapię. Zobaczysz, że psycholog powie ci to samo co ja. - spojrzał głęboko w moje oczy i chwycił mnie za dłonie. - Len, obiecaj mi, że pójdziesz ze mną do psychologa, proszę. Zrób to dla mnie, ale przede wszystkim dla siebie. Zobacz jak ty wyglądasz. Masz 165cm wzrostu i ważysz zaledwie 37 kilo. Tak nie może być. Widać ci wszystkie kości. Mała, proszę. - wciąż patrzył w moje oczy i zbliżył twarz do mojej. Patrzyłam na niego i miałam łzy w oczach, bo brakowało mi go bardzo i pragnęłam jego ust od kiedy tylko się w nim zakochałam.
- Dobrze, obiecuję. Zrobię to dla ciebie. - powiedziałam i musnęłam jego usta delikatnie i czule. On odwzajemnił to muśnięcie i przedłużył je. Muśnięcie przerodziło się w namiętny i długi pocałunek. Był on tak przyjemny, tak długo wyczekiwany. Był jak cud, który objawił mi się w tej pięknej chwili.
(...)
Po zdaniu egzaminów na 5+ i zdaniu na następny rok, poszliśmy razem na umówioną wcześniej wizytę u psychologa. W gabinecie siedziałam dość długo. Damon wyliczył, że jakieś 3 godziny, bo kazałam mu liczyć ile ta psycholożka będzie mnie tam trzymać. Po wyjściu z gabinetu psycholożka zawołała na rozmowę Damona. Liczyłam czas. Wyszła 1 godzina i kilka minut. Po jego wyjściu zostałam umówiona na spotkanie z psychoterapeutą. Wizyta miała odbyć się za 2 tygodnie. Dwa najpiękniejsze i najcudowniejsze tygodnie w moim życiu, ponieważ zaczęłam chodzić z D. i został on w Houston do czasu mojej wizyty. Potem mieliśmy zobaczyć co dalej.
(...)
Psychoterapeuta, po dokładnym zmierzeniu mnie i zważeniu, przy Damonie oczywiście, bo chciał on wszystko wiedzieć, powiedział, że mam Anoreksję, która prawdopodobnie pogłębi się i stanie się Anoreksją Bulimiczną, gdyż miałam napady obżarstwa i wymiotowałam po nich w ciągu ostatnich 3 miesięcy. Zalecił hospitalizację, ale odmówiłam. Nie chciałam znów tracić Damona. Nie teraz, nie tu, nie w tym czasie. Po wyjściu z gabinetu Damon i ja poszliśmy do parku na spacer. Usiedliśmy na ławce i zaczęliśmy rozmawiać.
- Lennie, mówię teraz całkiem poważnie, idź tam. Idź do tego szpitala. Oni ciebie tam wyleczą, bynajmniej postarają się. Musisz to zrobić. Dla nas, dla mnie, a przede wszystkim dla siebie. Aby nasz związek przetrwał. - powiedział stanowczo, ale spokojnie. "Aby nasz związek przetrwał." - to zdanie utkwiło mi w głowie na długą chwilą. Nie mogłam się otrząsnąć po jego słowach.
- Len, jesteś tam czy już wyszłaś? - zażartował i pstryknął mnie w ramię.
- Jestem, jestem. Myślałam.
- O czym?
- O nas. Nie chcę cię znów stracić na tak długo. Nie chcę, rozumiesz?! - powiedziałam głośno i rozpłakałam się. Damon przytulił mnie mocno i pocałował w głowę.
- Mała, nie stracisz mnie. Nawet jeśli miałabyś być tam rok czy dłużej, ja zostanę. Będę czekał na ciebie a jak wyjdziesz, wyjedziemy razem do LA i zamieszkamy tam razem i już nigdy cię nie opuszczę. Obiecuję.
- Obiecujesz?
- Tak, maleńka.
Spojrzałam głęboko w jego oczy i pocałowałam go namiętnie.
(...)
Hospitalizowali mnie 5 miesięcy. Najdłuższe 5 miesięcy mojego życia. Wyszłam ze szpitala o 5 kilo grubsza i nieco zdołowana tym faktem, ale zrobiłam to tylko i wyłącznie dla Damona. Tak jak obiecał, tak też czekał na mnie przed szpitalem w dniu mojego wyjścia. Wciąż jeszcze było widać mi wszystkie kości żeber, obojczyki, kości biodrowe. Miałam nogi jak patyki i wklęsły brzuch ale to mi nie przeszkadzało, bo z Aną nie pożegnałam się na dobre, gdyż Ona zostanie ze mną do końca życia, ale w końcu mogłam przytulić i całować mojego Pana D., który to po moim wyjściu zabrał mnie na kolację i oświadczył mi się. Odpowiedź brzmiała: TAK.

Miłość, która przetrwa wszystko jest prawdziwym cudem!

Powitanie.

Dzień dobry!
Czas na zmiany. I to duże. Ten blog będzie poświęcony zwykłym, prostym i w miarę fajnym opowiadaniom. Czy Wam się spodobają, tego nie wiem, ale mam taką nadzieję. Opowiadania będą krótkie, bez rozdziałów, jak poprzednio, i będą o różnej tematyce. Zawsze będą miały tytuł i ciekawe zakończenie. Postaram się o to. Zachęcam do czytania, ale nie zmuszam. Jeśli Ci się coś spodoba, daj znać w komentarzu. Jeśli nie, również mnie o tym poinformuj. Każda uwaga, krytyka czy pochwała bardzo się dla mnie liczą i będą pomagać mi w moich dalszych pracach.

Krótko o mnie:
Mam na imię Ola i obecnie mam 17 lat. Przygodę ze swym pisaniem zaczęłam w wieku 14 lat. Czy są one dobre, to się okaże niebawem. Interesuję się fotografią i psychologią. W przyszłości, czyli już niebawem, mam zamiar studiować psychologię w Warszawie, Krakowie lub Gdańsku. Lubię też pisać opowiadania, wiersze i inne. Odskocznią od tych zajęć jest czytanie książek oraz jazda na rowerze. Książki pochłaniam jak moje do niedawna ukochane pudełeczka czekoladek, czyli bardzo szybko. Jeździć na rowerze kocham, ponieważ mogę spalić co nie co, ale też odpręża mnie to. Tyle o mnie, bo pisać nie umiem o sobie, hehe.

Pierwsze opowiadanie już niebawem.
Zapraszam do czytania. :)


Ja stawiam krzyżyk przy niebieskiej buźce, a Wy?